Uwaga, uwaga! Dzisiaj po raz pierwszy wychodząc z domu założyłam ciepły komin. Pomyślicie sobie "wow, no i...?". Zmarzluchem nie jestem, więc najprościej rzecz ujmując oznacza to, że powoli robi się chłodno. Wkrótce trzeba będzie wyciągnąć szaliki, rękawiczki i... zacząć dbać o narażoną na chłód skórę.
W tej notce chciałabym poopowiadać troszkę o pielęgnacji ust, ponieważ to właśnie po nich w pierwszej kolejności widać, że skóra potrzebuje zmian w pielęgnacji. Latem wystarczy nam błyszczyk w ciągu dnia i lekki balsam na noc. Jesienią za to musimy już postawić na nieco treściwsze produkty.
Absolutnym hitem, który odkryłam raptem kilka dni temu okazała się peelingująca kredka do ust marki e.l.f. o nazwie Lip Exfoliator (produkt wzorowany jest na lip scrubie marki MAC). Dzięki niej metody peelingowania ust za pomocą cukru z miodem i szczoteczki do zębów poszły w odstawkę, bo kredka rewelacyjnie radzi sobie z przesuszonymi i spierzchniętymi ustami. W zasadzie nie potrzebują już żadnych wspomagaczy. No i do tego ślicznie pachnie kawą. Swój egzemplarz kupiłam w sklepie internetowym iHerb (klik) za 3$.
Drugim kosmetykiem, który skradł moje serce jest Bumpy Road Salve marki Sierra Bees. Jest to produkt troszkę na kształt osławionego miodku Oriflame, ale o zdecydowanie lepszym składzie. Kremik Sierra Bees zawiera w głównej mierze wosk pszczeli, olej słonecznikowy, oliwę z oliwek, ekstrakty roślinne, olejek z drzewa herbacianego oraz miód rośliny Manuka. Świetnie odżywia i zmiękcza moje usta, ładnie pachnie i nadaje się na każdą część naszego ciała. Dobrze regeneruje. Możemy stosować go na popękane pięty, łokcie, skórki, podrażnioną skórę, oparzenia, itd. Mój słoiczek zakupiłam również na iHerb (klik) za 4,95$.
Oba produkty stanowią dla mnie duet idealny i właściwie moje usta nie potrzebują już niczego więcej. Śmiało mogę nakładać na nie ciężkie kremowe szminki, bez obawy że będą brzydko wyglądać. Moje usta są gładkie, miękkie i odpowiednio nawilżone.
Oczywiście w mojej kosmetyczce i torebkach znajdziecie całą masę balsamów do ust, czy tzw. szminek pielęgnujących, bo to takie moje must have. Nadal bardzo lubię sięgać także po balsam do ust Eos, któremu poświęciłam na blogu osobną recenzję (klik) oraz miodowy balsam The Body Shop. Jednak są to produkty, z których korzystam sobie w ciągu dnia i już nie budzę we mnie jakiś większych emocji. Wysiadły przy konkurencji ;)
Przy okazji tego posta chciałam Was przestrzec przed balsamem do ust Balmi, który miał być chyba konkurencją Eosa (na zdjęciu wersja truskawkowa). Bubel jakich mało, tj. nie nawilża, nie regeneruje, a opakowanie samo otwiera się w torebce. Nie polecam i nawet nie będę o nim więcej wspominać. Nie przepadam również za dość popularnym balsamem Nuxe, ponieważ w moim przypadku sobie po prostu nie radzi.
Oprócz tego na zdjęciu możecie jeszcze zobaczyć masełko L'Occitane, które które zamierzam w najbliższym czasie przetestować. Na pewno podzielę się z Wami opinią na jego temat.
No i to by było na tyle jeśli chodzi o moją jesienną pielęgnację ust. Macie jakieś swoje sprawdzone sposoby na piękne usta? A może polecicie mi coś do testów?
Ja z kolei nuxe bardzo lubię :) chętnie przetestowałabym to masełko l'occitane. A ze swojej strony polecam pomadkę Caudalie, dobrze sprawdziła się też u mnie alterra rumiankowa, teraz dla odmiany kupiłam tą nową, z granatem :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że Caudalie ma pomadki w ofercie. Zawsze chciałam coś od nich wypróbować, ale nigdy jakoś nie mogłam zdecydować się na konkretny produkt. Teraz mam okazję ;)
UsuńJa lubię Nuxe,przynajmniej kiedyś lubiłam a teraz mi o nim przypomniałaś więc kupie znów. Eos dopiero do mnie leci więc się nie wypowiem
OdpowiedzUsuńJa do Nuxe nie mogłam się przekonać ze względu na jego grudkowatą konsystencję. Chyba już się na niego nigdy więcej nie skuszę.
UsuńJa z takich bardziej treściwych produktów lubię masełka nivei ;)
OdpowiedzUsuńA swoją drogą dzisiaj wzięłam też komin i kurtkę skórzaną i było mi za ciepło, mogłam chodzić w samej koszulce d;
Nigdy nie wypróbowałam w końcu żadnego masełka Nivea! Dobrze, że mi o nich przypomniałaś ;)
UsuńU mnie Carmex w słoiczku króluje i pomadka Sylveco peelingująca ;)
OdpowiedzUsuńMnie się słoiczkowy Carmex przejadł jakieś dwa lata temu. Teraz szukam czegoś nowego ;) Choć nie ukrywam, że z wesji w słoiczku byłam bardzo zadowolona. Muszę też poszukać tej pomadki Sylveco.
UsuńSylveco peelingująca też Ci się spodoba :)
OdpowiedzUsuńNo i następna z tą pomadką. Koniecznie muszę ją w takim razie wypróbować... Dzięki za hint! :*
UsuńNie mam żadnego pomysłu na zakup jakiegoś pielęgnacyjnego produktu do ust, a mieć go muszę, bo moje usta są bardzo wymagające. Potrzebuję czegoś w sztyfcie, żeby nosić w torebce. Może skuszę się na jajeczko z EOS :) Poszukiwania trwają.
OdpowiedzUsuńŁadna kolekcja mazidełek :)
A może balsam Tisane w sztyfcie? Tak mi teraz przyszło do głowy :)
UsuńMuszę w końcu wypróbować Eos, robiłam kilka dni temu zamówienie na minti, ale znowu odpuściłam, następnym razem n pewno znajdzie się w koszyku, mimo że w szufladzie mam już kilka otwartych innych balsamów :D
OdpowiedzUsuńEos polecam, głównie do mniej wymagających ust. Z mrozami i przesuszem to on sobie nie da rady.
Usuńmi wystarczy wazelinka z ziajii i pomadka Nivea lub Tisane :)
OdpowiedzUsuńDawno temu też używałam Tisane. Pamiętam tylko, że strasznie irytowało mnie grzebanie w tym maleńkim słoiczku :D
UsuńO rany, jak ta pomadka z peelingiem dziko wygląda! :D :D
OdpowiedzUsuńZa to jak pięknie pachnie! :)
UsuńU mnie z kolei tylko Nuxe daje radę:)
OdpowiedzUsuńWłaściwości Nuxe są jak najbardziej ok, jednak konsystencja i zapach mnie odrzucają.
UsuńBardzo lubię jajeczko z EOS, miałam też ochotę wypróbować Balmi, ale dobrze, że tu zerknęłam. Teraz pewnie zastanowię się dwa razy czy na pewno chcę dać mu szansę :)
OdpowiedzUsuńZastanów się nie dwa, a piętnaście. Naprawdę nie warto wydawać na niego choćby 15 zł w promocji.
UsuńU mnie dla urozmaicenia dziś było na tyle ciepło, że w końcu rozpięłam kurtkę :D
OdpowiedzUsuńMarzy mi się EOS, kiedyś go sobie sprawię ;D
Eos to bardzo dobra inwestycja :)
UsuńKredka z e.l.f wygląda genialnie :D
OdpowiedzUsuńNie tylko wygląda, ale także sprawuje się genialnie ;)
UsuńPeelingująca pomadka - rewelka!!!
OdpowiedzUsuńJa osobiście korzystam z usług pomadki z Palmersa, bardzo dobrze naiwlża i to mi pasuje ;) W zapasie mam Tissane i Balea czekoladowa, ale nie wiem kiedy użyję ;)
Produktów Palmers jeszcze nie próbowałam, a czytałam o nich sporo ciekawych i dobrych opinii. Jak znajdę pomadkę to na pewno kupię i wypróbuję.
UsuńBardzo ciekawy wpis. :) Muszę wypróbować.
OdpowiedzUsuń