ZABIEG LIPOSHOCK - OPIS, WRAŻENIA I EFEKTY

19.2.15

ZABIEG LIPOSHOCK - OPIS, WRAŻENIA I EFEKTY

Dwa lata temu pojawiła się na blogu krótka notka z informacją o rozpoczęciu przeze mnie serii zabiegów LipoShock (klik). Niestety ze względu na kilka sytuacji, które się wtedy wydarzyły i nieszczęśliwie na siebie nałożyły, nigdy nic więcej na ten temat nie napisałam. Biorąc pod uwagę bardzo duże zainteresowanie tematem do dnia dzisiejszego, postanowiłam z okazji nadchodzącej wiosny, nad zagadnieniem przysiąść i wreszcie stworzyć odpowiednią recenzję całej kuracji.


Zacznę od tego, że LipoShock to urządzenie przeznaczone do walki z cellulitem i miejscową otyłością za sprawą ultradźwięków i fal uderzeniowych. Działa bezinwazyjnie, pomaga uporać się z cellulitem oraz nadprogramowymi centymetrami wynikającymi z odłożonej w ciele tkanki tłuszczowej. Warto podkreślić, że minimalna grubość tkanki to 2 cm. Zabiegu nie można wykonywać więc na osobach szczupłych.

Początkowo miała to być seria 6 zabiegów z podwójną głowicą (czyli zwalczających i tkankę tłuszczową i cellulit) w tygodniowych odstępach czasu. Ostatecznie udało mi się poddać tylko 4 zabiegom. Nie zmienia to jednak faktu, że o efektach spokojnie mogę się rozpisać, ponieważ zauważalne były już po pierwszym zabiegu. Dodam jeszcze, że zabieg z założenia wykonywany jest na jednej wybranej partii ciała. Mamy do wyboru brzuch, pośladki, przednią oraz tylną część ud. Jako, że od zawsze największy problem miałam właśnie z udami, zdecydowałam się na partię przedniej części ud. Przed rozpoczęciem zostałam dokładnie oglądnięta, zmierzona oraz przeprowadzono ze mną wywiad czy przez przypadek nie ma żadnych przeciwwskazań do przeprowadzenia zabiegu. Nie mogą się mu poddawać osoby w ciąży, z rozrusznikiem serca, osoby z niewydolnością układu krążenia, wątroby oraz nerek. Przeciwwskazaniem jest także nowotwór, choroby zakaźne, choroby skóry oraz cukrzyca. U mnie przeciwwskazań żadnych nie stwierdzono, tkanka tłuszczowa miała zdecydowanie więcej niż 2 cm, a cellulit określony był na III stopień. Kandydatką byłam wręcz idealną, więc zabraliśmy się do dzieła.


Zabieg LipoShock wykonuje się bezpośrednio na skórze w dwóch etapach. Pierwszy z nich wykorzystuje mocne uderzenie fali mechanicznej wytwarzanej za pomocą urządzenia pneumatycznego. Fala ta ma za zadanie rozbić skupiska komórek tłuszczowych. Zazwyczaj są one mocno zbite i twarde (widoczna skórka pomarańczowa), więc takie rozbicie przy pomocy ultradźwięków jest konieczne. W drugim etapie zabiegu za pomocą innej głowicy, ściany komórek tłuszczowych zostają rozerwane, a ich zawartość upłynniona i usunięta z organizmu w naturalnych procesach metabolicznych. Całość trwa około 1,5 godziny.

Jeśli chodzi o odczucia z samego zabiegu to na pewno mogę powiedzieć, że jest on zupełnie nieinwazyjny i praktycznie bezbolesny. Oczywiście ból jest bardzo subiektywnym odczuciem, a ja w dodatku mam dość wysoki jego próg. Nie mniej jednak mnie nie bolało nic. Pierwsza głowica wywołuje odczucia zbliżone do uderzeń płasko zakończonym narzędziem. Nie jest to przyjemne, ale na pewno też nie jest bolesne. Druga głowica to jaki delikatne porażenie prądem, które mrowieniem rozchodzi się po całym ciele. Mnie to nawet troszkę łaskotało. Reasumując nie ma się czego obawiać.


I teraz najważniejsze, czyli efekty. Zgodnie z tym co pisałam w poprzedniej notce nie byłam nastawiona na spektakularne efekty schudnięcia o 2 rozmiary. Raczej oczekiwałam efektu wygładzenia i lekkiego napięcia. I owszem, dokładnie to otrzymałam po pierwszym zabiegu. Skóra na udach była wyraźnie gładsza i znacznie jędrniejsza. Z każdym następnym zabiegiem było coraz lepiej. Po czterech seriach cellulit spadł z III stopnia na I stopień i tak utrzymuje się do dzisiaj. Podkreślę raz jeszcze, że od tego czasu minęły dwa lata. Największym zaskoczeniem okazały się jednak moje wymiary. Obwód każdego uda zmalał aż o 6 cm. Nogi były gładkie, a cellulit praktycznie niewidoczny. Efekty przeszły przerosły moje oczekiwania. Nie spodziewałam się, że bezinwazyjny zabieg może aż tak wpłynąć na wygląd sylwetki. Czy polecam? Zdecydowanie tak.


Serię zabiegów LipoShock wykonywałam w Nowoczesnym Centrum Urody i Medycyny Estetycznej Sekrety Piękna, zlokalizowanym w Krakowie przy ulicy Zwierzynieckiej 22. Za serię 4 zabiegów zapłacicie tam 1280 zł. Mimo wszystko, jeśli już się zdecydujecie to polecam wykupienie serii 6 zabiegów (1800 zł). Bardzo żałuję, że nie udało mi się dokończyć kuracji i zrealizować zaplanowanej na początku ilości, ponieważ efekty na pewno byłyby jeszcze lepsze.

Na koniec chciałam jeszcze wspomnieć, że Sekrety Piękna są miejscem, do którego chętnie wracam ze względu na panującą tam pozytywną atmosferę. Jeśli więc szukacie takiego miejsca lub właśnie zabiegu LipoShock z czystym sumieniem mogę Wam je polecić. Przy okazji bardzo dziękuję pracującym tam paniom za mile spędzony czas, za rozmowy, cierpliwość do mnie i świetnie wykonaną kurację.
CZY ROZMIAR MA ZNACZENIE?

9.2.15

CZY ROZMIAR MA ZNACZENIE?

Kilka dni temu buszując po odmętach internetu, natknęłam się na ciekawy artykuł dotyczący chirurgicznego powiększania piersi. Pomimo, że portal w moim odczuciu do szczególnie górnolotnych nie należy, to sam tekst dał mi trochę do myślenia.


KOSMETYCZNE NOWOŚCI STYCZNIA

7.2.15

KOSMETYCZNE NOWOŚCI STYCZNIA

Z zamiarem napisania tej notki nosiłam się od tygodnia, jednak ciągle coś mi przeszkadzało - a to przyjechali do mnie znajomi, albo padłam po pracy zmęczona, a wczoraj musiałam ze Spajkiem pędzić do weterynarza. Na szczęście dzisiaj miałam troszkę luźniejszy dzień i mogłam na spokojnie zrobić zdjęcia moich styczniowych kosmetycznych nowości. Nie ma tego za dużo, ponieważ ostatnio więcej kasy przepuszczam na ubrania niż kosmetyki, za to zobaczycie praktycznie same perełki, na które od jakiegoś czasu polowałam.


PODSUMOWANIE NOWOROCZNYCH POSTANOWIEŃ (PO MIESIĄCU)

6.2.15

PODSUMOWANIE NOWOROCZNYCH POSTANOWIEŃ (PO MIESIĄCU)

Pod koniec minionego roku spisałam sobie 10 najważniejszych postanowień na 2015 rok. Teraz, po miesiącu czasu zrobiłam krótkie podsumowanie. Głównie po to, żeby zweryfikować czy noworoczne cele tak naprawdę mają w ogóle jakikolwiek sens.


Copyright © vexgirl