Jako dziecko miałam piękne gęste włosy sięgające praktycznie linii pasa (klik). Później zaczęła się u mnie era buntu, która pchnęła mnie do drastycznego ścięcia się na jeżyka, a następnie wygolenia boków głowy i zapuszczenia irokeza. Niestety po pewnym czasie zostałam zmuszona do uczęszczania do popierdolonej prywatnej szkoły o zaostrzonym rygorze, więc zaraz po wakacjach musiałam swój wizerunek mocno ugrzecznić. Zapuściłam trochę włosy i rozpoczęłam moją przygodę z farbami. Co prawda nie udało mi się już nigdy mieć długich włosów, ale za to miałam na głowie chyba każdy możliwy kolor. Z jednej strony zmiany są fajne, ale z drugiej strony doprowadziły do tego, że moje włosy są przesuszone i po prostu podniszczone. Tak więc proces regeneracji oraz zapuszczania włosów trwa od dawna, ale szczególną uwagę przywiązuję do nich od ostatniego mocnego cięcia w stylu blunt cut (klik), czyli od marca tego roku.
Dzisiaj moje włosy są znacznie zdrowsze i można je już nazwać półdługimi (sięgają mniej więcej połowy szyi). Olejowanie włosów, naturalne schnięcie oraz zabezpieczanie włosów przed wysokimi temperaturami (zwłaszcza końcówek) procentuje i tym samym mogę pozwolić sobie na sporadyczne szaleństwo z urządzeniami do stylizacji. Aktualnie prostownicę rzuciłam w kąt, za to w ruch poszła... lokówka. I to nie byle jaka, bo sprzęt jest mocno specyficzny. Mowa o lokówce Remington Stylist Easy Curls.
Dzisiaj moje włosy są znacznie zdrowsze i można je już nazwać półdługimi (sięgają mniej więcej połowy szyi). Olejowanie włosów, naturalne schnięcie oraz zabezpieczanie włosów przed wysokimi temperaturami (zwłaszcza końcówek) procentuje i tym samym mogę pozwolić sobie na sporadyczne szaleństwo z urządzeniami do stylizacji. Aktualnie prostownicę rzuciłam w kąt, za to w ruch poszła... lokówka. I to nie byle jaka, bo sprzęt jest mocno specyficzny. Mowa o lokówce Remington Stylist Easy Curls.
OBIETNICE PRODUCENTA:
Poznaj naszą doskonale zaprojektowaną lokówką ułatwiającą kręcenie włosów Stylist Easy Curl. To sprytne urządzenie pozwoli Ci stworzyć zjawiskową burzę loków.
Lokówka do włosów marki Remington, o średnicy 19 mm, ze spiralnym korpusem, powłoką Advanced Ceramic oraz z maksymalną temperaturą 170 st. C. Model ten posiada obrotowe podłączenie przewodu, nienagrzewającą się końcówkę, klips przytrzymujący włosy oraz funkcję szybkiego nagrzewania w 30 sekund.
Sposób użycia: chwyć mały kosmyk włosów i przytrzymaj klipsem w podstawie korpusu. Obracaj lokówkę pozwalając włosom owijać się wzdłuż spiralnego korpusu, przytrzymaj 10 sekund, zwolnij zacisk i gotowe!
MOJA OPINIA:
Prezentowana lokówka wbrew pozorom nie należy do nowości marki Remington, ponieważ ten model został na rynek wypuszczony mniej więcej w połowie 2011 roku. Co ciekawe nadal dobrze się sprzedaje, więc jego produkcja nie została wstrzymana.
Stylist Easy Curls na tle innych produktów wyróżnia się intensywnie malinowym kolorem oraz oryginalnie wyglądającym korpusem. Nie sposób nie zwrócić na nią uwagi. Przyczepić mogłabym się tylko do jej plastikowego wykończenia, które sprawia że wygląda po prostu tanio.
To co uwielbiam w produktach Remington to to, że większość urządzeń ma obrotowy kabel, który umożliwia manewrowanie nam wedle naszego uznania. W czasie kręcenia nie muszę się martwić o to, że kabel mi się gdzieś zapląta lub, nie daj Boże, go sobie przez przypadek przypalę.
Do tej pory miałam do czynienia z dwiema lokówkami - stożkową Remington Ci95, o której wspominałam tu oraz z klasyczną z klipsem Ci6325. Żadna mnie jakoś szczególnie nie urzekła, a stożkową w myślach wręcz przeklinałam, bo kilka razy się nią mocno poparzyłam.
W przypadku tej lokówki mam wrażenie, że Remington wyszedł naprzeciw mojej niezdarności i stworzył urządzenie, którym poparzyć się po prostu nie da. Plastikowa osłonka pełni dwa zadania - nawija włosy tworząc równy skręt oraz zabezpiecza przed dotknięciem nagrzanego korpusu.
Będąc w temacie temperatury warto jeszcze wspomnieć, że lokówka nagrzewa się do 170 stopni, co jest dla mnie idealnym rozwiązaniem, ponieważ bez przeszkód uzyskamy loki, a jednocześnie nie zniszczymy włosów. A akurat na tym punkcie jestem tak wrażliwa, że do tej pory lokówki (te bez wyświetlaczy LCD) owijałam aptecznym plastrem tkaninowym, żeby tylko pokrętło nie przekręciło się na wyższą temperaturę. Tutaj moja paranoja może dać sobie na wstrzymanie.
Włosy kręci się banalnie, nie ma w tym żadnej filozofii. Cała idea polega na tym, że chwytamy koniec pasemka klipsem u podstawy i obracając urządzeniem nawijamy je na korpus. Liczymy do dziesięciu i voila! Serpentynka jak się patrzy. Wprawę nabieramy po kilku próbach i przy dobrych wiatrach fryzurę mamy gotową w 15 minut.
Stylist Easy Curls sprawdzi się przy włosach maksymalnie do ramion, ponieważ dłuższych nie damy radę nawinąć do końca. No chyba, że ktoś preferuje loki tylko od połowy długości włosa to ok.
Osobiście jestem z lokówki bardzo zadowolona, loki prezentują się naprawdę dobrze. Cała fryzura wygląda bardzo naturalnie. Przy zastosowaniu kosmetyków podkreślających skręt spokojnie wytrwa cały dzień. Polubiłam ją za łatwość w obsłudze i to jak szybko mogę stworzyć fajnie wyglądający look. Bardzo przydatny gadżet, polecam.
Mam identyczna z Biedronki :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie widziałam, że Biedronka ostatnio wypuszcza całkiem fajne sprzęty ;)
UsuńSwietne te loki, nie chcesz ode mnie odkupic spiralnego babylissa? :P
OdpowiedzUsuńHaha, dziękuję, ale myślę że ta na razie mi wystarczy :)
UsuńFajny sprzęcik ;)
OdpowiedzUsuńbardzo ładny efekt :)
OdpowiedzUsuńCiekawa końcówka, nie widziałam jej wcześniej. Ja nadal działam ze stożkową:)
OdpowiedzUsuńJa dzięki stożkowej przez 2 tyg chodziłam z wielkim strupem na szyi od poparzenia :P
UsuńŚwietnie kręci !
OdpowiedzUsuńSzkoda, że lokówka nie jest przeznaczona dla dłuższych włosów, ale takie trudno pokręcić na całej długości w każdej innej. Najważniejsze, aby loki wychodziły w naturalnej formie, bez skręcania w "pierścionki".
OdpowiedzUsuń