MENU

16.7.14

LIRENE - MAGIC MAKE-UP - NAWILŻAJĄCY KREM ZMIENIAJĄCY SIĘ W ROZŚWIETLAJĄCY FLUID

Kilka (może kilkanaście... nie wiem, straciłam rachubę) postów temu pokazywałam Wam na blogu wiosenne nowości marki Lirene. Największym zainteresowaniem cieszył się KREM zmieniający się we FLUID Magic make-up, więc od razu zabrałam się za jego testowanie. Testy trwały około miesiąc, a moje nastawienie do kosmetyku zmieniało się sinusoidalno-diametralnie, od totalnego zachwytu po kompletne zniechęcenie. Jeśli jesteście ciekawi mojej recenzji, serdecznie zapraszam do czytania.


OBIETNICE PRODUCENTA:
Połączenie skuteczności kremu i fluidu w jednym produkcie. Nawilżający krem na bazie wygładzającego ekstraktu z błękitnej algi i poprawiającej elastyczność skóry wit. E, skrywa setki mikrokapsułek, w których zamknięte są koloryzujące pigmenty. Podczas aplikacji kremu kapsułki uwalniają pigmenty, magicznie zmieniając go we fluid dopasowujący się do naturalnego odcienia skóry.
Fluid wykazuje właściwości matujące i rozświetlające, a dodatkowy opalizujący efekt doskonale poprawia koloryt skóry w każdym świetle. Lekka konsystencja sprawia, że krem wtapia się w skórę, dopasowując do każdego typu cery.
Dostępny w 3 różnych odcieniach: 01 jasny, 02 naturalny, 03 opalony.


MOJA OPINIA:
Zważywszy na fakt, że ostatnią kosmetyczną recenzję naskrobałam pod koniec lutego (sic!), to proszę o wyrozumiałość, bo istnieje spore ryzyko, że mogłam trochę wyjść z wprawy. Schematycznie podchodząc do tematu zacznę od opakowania, które co tu dużo mówić, bardzo mi się spodobało. Czarna matowa tubka nie dość, że ładnie wygląda, to jeszcze dzięki cienkiemu dzióbkowi jest bardzo praktyczna. Takie opakowanie w przypadku kremowych produktów to świetne rozwiązanie, bo w przeciwieństwie do pompek, możemy odmierzyć dokładnie tyle ile potrzebujemy.

Kolejną istotną sprawą, o której należy wspomnieć jest aplikacja kosmetyku. Zaraz po wyciśnięciu z tubki konsystencja i kolor przypominają dość tępy krem. Wraz z roztarciem zamienia się w bardziej przyswajalny dla skóry żelowy fluid, jednocześnie nabierając koloru. I wszystko byłoby okej, gdyby nie to że kolor robi się z czasem... pomarańczowy. Co bym nie robiła to zawsze wybijają się te cholerne pomarańczowe tony. Początkowo myślałam, że jest to kwestia odcienia (02 naturalny), albo mojej bladej karnacji. Niestety nawet solarium tutaj nie pomogło.


Sam podkład nosi się na skórze bardzo dobrze. Zauważyłam, że zgodnie z obietnicami producenta posiada właściwości nawilżające, co przy mojej suchej skórze jest sporym plusem. Skóra sprawia wrażenie gładkiej i wypoczętej.

Biorąc pod uwagę, że podkład dedykowany jest do wszystkich rodzajów skóry warto zaznaczyć, że poziom krycia można ocenić jako średni, w kierunku mocnego, ale bez efektu maski, czy płaskiego matu. Jednocześnie jest na tyle trwały, że w moim przypadku nie wymaga nawet dodatkowego przypudrowania.

I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że przez kolor po prostu nie jestem w stanie go nosić. Ostatecznie mogłabym mieszać go z jakimś innym podkładem, ale troszkę mija się to z celem. Tak więc mimo świetnych właściwości oraz spełnionych obietnic w rezultacie jestem na nie.

Producent: Lirene
Pełna nazwa: krem zmieniający się we fluid Magic make-up
Odcień: 02 naturalny
Pojemność 30 ml
Cena: około 30 zł
Ocena: 4/10

Podobne Posty:

Copyright © vexgirl