Dziś mam dla Was recenzję porównawczą dwóch szczotek Tangle Teezer - klasycznej starej wersji i nowszej Salon Elite (ale jak się okazało nie najnowszej, bo kilka dni temu, ku mojemu zaskoczeniu pojawiła się jeszcze wersja Aqua Splash - kilk). Przy okazji chciałam jeszcze nadmienić, że recenzji winna jest Goldika, która ostatnio mnie o nią przycisnęła tak, że po prostu nie mogłam odmówić ;)
Zanim przejdziemy do właściwej recenzji porównawczej zachęcam Was do zapoznania się z moją recenzją klasycznej szczotki Tangle Teezer - klik. Tyczy się to zwłaszcza osób, które nie wiedzą co to TT lub gdzieś im tam o uszy się obiło, ale nie za dużo o niej czytały.
Według producenta nowa szczotka Salon Elite ma nieco zmieniony kształt oraz nieco większą powierzchnię czeszącą, dzięki czemu jest bardziej ergonomiczna. W tym poście możecie przeczytać o moich pierwszych wrażeniach na temat szczotki, które brzmią "póki co mogę o niej jedynie powiedzieć, że jest nieco bardziej wygięta w łuk i lepiej leży w ręce niż poprzedniczka". Przyznam Wam, że w ciągu czterech miesięcy testów moje zdanie o niej diametralnie się zmieniło...
Salon Elite już na pierwszy rzut oka wygląda inaczej - wykonana jest z dwóch różnych kawałków plastiku, o zupełnie innym wykończeniu niż poprzedniczka. Jest także bardziej zaokrąglona, co przekłada się na to, że inaczej leży w ręce. Moje dłonie do małych nie należą, a mimo to Salon Elite znacznie trudniej jest mi chwycić i zdarza jej się po prostu wypaść mi z dłoni. Klasyczna wersja TT leżała mi w ręce idealnie...
Wyprofilowanie szczotki również pozostawia wiele do życzenia - łuk jest zbyt ostry i przy odpowiednim nacisku na środku zewnętrzne ząbki szczotki zbyt mocno suną po skórze głowy.
Kolejną kwestią jest plastik, z którego szczotki są wykonane. W klasycznej szczotce TT plastik był miękki i podatny na nacisk. W SE plastik jest znacznie twardszy, co przekłada się na wrażenie, że ząbki szczotki są ostrzejsze, a czesanie bardziej przypomina używanie szczotki drucianej niż masaż. Oczywiście szczotka nie rani skóry głowy, bo na to jest zbyt miękka, ale używanie jej nie jest już tak przyjemne jak to było w przypadku poprzedniej wersji.
Pozostałe właściwości takie jak higieniczność szczotki, delikatność przy rozplątywaniu włosów, czy możliwość aplikacji kosmetyków za jej pomocą pozostają bez zmian. Szczotka Salon Elite jest świetnym produktem, zdecydowanie wartym wydania tych 50 zł, jednak osobiście wolę wersję klasyczną. Wiem, że klasyczna wersja szczotki powoli jest wycofywana z rynku, więc jeśli planujecie zakup radzę się sprężyć, ponieważ wkrótce zniknie ze sklepowych półek.
W tym miejscu pragnę zaznaczyć, że wszystkie powyższe kwestie są jedynie moimi subiektywnymi odczuciami i Wasze wrażenia mogą być zgoła odmienne. Absolutnie nikomu nie odradzam zakupu, jedynie pokazuję kluczowe dla mnie różnice pomiędzy obiema wersjami szczotek.
Na dwóch ostatnich zdjęciach chciałam pokazać jak różnie obie szczotki leżą w dłoni - tak z ciekawości przyglądnijcie się układowi ścięgień.
Podsumowując znacznie bardziej polubiłam się z poprzednią wersją szczotki, ale nie mogę powiedzieć, żeby nowa była zła. Myślę, że w sporej części jest to kwestia po prostu naszej anatomii. Nie mniej jednak w dalszym ciągu szczerze polecam szczotki Tangle Teezer.
P.S. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze przetestować dla Was wersję Aqua Splash ;)