Recenzowanie perfum nie należy do najłatwiejszych zadań, poziomu Nez de Luxe nie osiągnę w tym nigdy. Do tej pory na blogu ukazały się jedynie dwie recenzje zapachów (klik / klik), ale jako że spotkały się ze stosunkowo pozytywnym przyjęciem, cykl planuję kontynuować.
W moje łapki wpadł jakiś czas temu produkt nie byle jaki, bo sygnowany sławnym, zwłaszcza przez swoje ostatnie skandale, celebrytą w postaci samego Justina Biebera. Mowa o wodzie toaletowej Someday by Justin Bieber, która na polskim rynku ukazała się pod koniec 2012 roku.
OBIETNICE PRODUCENTA:
Someday Justina Biebera to coś więcej niż perfumy. To osobisty prezent, pochodzący z głębi serca – symbolem tego jest małe, kryształowe serduszko, zawieszone na zgrabnym flakoniku.
Kwiatowo-owocowa kompozycja, będąca ucieleśnieniem młodzieńczej radości i spontaniczności. Kuszące połączenie soczystej mandarynki, chrupiącej gruszki i dojrzałych owoców leśnych. A to wszystko otoczone łagodnym powiewem delikatnego jaśminu i ciepłej wanilii. Słodka pokusa, której nikt nie będzie w stanie się oprzeć.
Nuty zapachowe:
- nuta głowy: mandarynka, czerwone jagody, gruszka
- nuta serca: nuty kwiatowe, jaśmin
- nuta bazy: piżmo, wanilia
MOJA OPINIA:
Pomijając całą kiczowatą otoczkę, która niewątpliwie jest kojarzona z Justinem zapach sam w sobie jest godny uwagi. Ale zanim przejdę do właściwej recenzji, chcę podkreślić, że produkt skierowany jest bardziej do nastolatek i młodych kobiet, niż pań koło 30-tki. I tak właśnie należy Someday traktować.
Opakowanie perfum od razu przywodzi mi na myśl flakony Marca Jacobsa, zwłaszcza słynną Lolę. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że producent silnie inspirował się owym design’em. Do flakonika Someday dołączony jest słodki charms, który na pewno ucieszy oko niejednej dziewczynki. Dla mnie, jako troszkę starszego pokolenia, jest już nieco zbyt błyszcząco-brynalcikowy.
Someday by Justin Bieber jest zapachem słodkim, dziewczęcym i po prostu… płaskim. Nic się w nim nie dzieje, nic się nie rozwija, a o ogonie możemy zapomnieć. Nie mniej jednak jest to zapach przyjemny dla nosa, nienachalny, zupełnie nie erotyczny, czyli idealny dla nastolatki. Z powodzeniem można używać go do szkoły, czy na imieniny babci. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że Someday to idealne pierwsze perfumy.
Trwałość więcej niż przyzwoita, na mojej skórze utrzymuje się praktycznie cały dzień, na ubraniach do tygodnia. Za taką cenę to ze świecą szukać konkurenta.
PODSUMOWANIE:
Może nie jest to zapach dla każdego, raczej skierowany jest do dość wąskiej grupy odbiorców, ale idę o zakład, że wśród grupy docelowej znajdzie niejedną fankę i to nie tylko przez aktualnie panującą modę. Myślę, że będzie również świetnym prezentem dla młodziutkiej kobiety, która dopiero co wkracza w ten finezyjny świat zapachów.
Producent: Justin Bieber
Pełna nazwa: Someday by Justin Bieber
Trwałość: około 10-12 godzin
Pojemność: 30 ml / 50 ml / 100 ml
Cena: 129 zł / 169 zł / 209 zł
Ocena: 6/10
Wyczuwam sporą popularność wśród młodziutkich fanek :P
OdpowiedzUsuńChyba wszystkie fanki Biebera mają ten zapach ;p
Usuńmysle ze zejdą jak cieple buleczki :P zapraszam
OdpowiedzUsuńNa święta BN w grudniu 2012 w Douglasach sprzedawały się świetnie ;)
Usuńidealny na prezent dla młodej damy ;)
OdpowiedzUsuńWygląda strasznie kiczowato :)
OdpowiedzUsuńmiałam próbki ;) nawet pisałam o nim
OdpowiedzUsuńnic specjalnego, cukierkowe dla nastek ;)
szczerze to przyznam, że lubię Justina i jestem ciekawa tego zapachu :)
OdpowiedzUsuńon to raczej ma niewiele wspólnego z tym zapachem. Oglądając jego ostatnie poczynania, zapach powinien być zmysłowy, mocny, seksowny, niebezpieczny, zwariowany. Ale wiadomo, że to przysłowiowe 13-latki są jego główną audiencją i maszynką pieniędzy. Może kolejne będą ciekawsze.
UsuńJeśli już coś kupować sygnowane imieniem gwiazd, to pewnie znajdzie się coś ciekawszego i za mniejszą cenę. Np. gruszkowe od Gwen Stefani. Również lekkie, również kwiatowo-owocowe, ale nie aż tak przewidywalne jak te od JB. Ale gusta gustami, po prostu nie lubię, gdy ktoś kieruje się tylko nazwiskiem czy marką przy zakupie hmmm czegokolwiek ;)
Na te sygnowane Gwen to sama bym się skusiła ;)
UsuńCena za wysoka jak za mało-oryginalny zapach i fakt, że to woda toaletowa. Ale wiadomo, że i tak się sprzeda (sama kiedyś dawno dawno temu byłam zagorzałą fanką - GreenDay'a, i kupowałam sporo "śmieci" sygnowanych ich logo lub jakoś powiązanych) No cóż z tego się wyrasta ;) Szkoda, że my nie mamy takiej nastoletniej gwiazdy, jak to by podkręciło naszą gospodarkę ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opakowanie:)
OdpowiedzUsuńMnie zapach bardzo się podoba i gdy wykończę kolejny flakonik to zastanowię się nad kupnem:)
OdpowiedzUsuńmam dokładnie tak samo:)
UsuńMoim zdaniem flakonik o wiele ładniej wyglądałby bez tej całej zawieszki..:)
OdpowiedzUsuńChyba nie spodziewałam się po tej perfumie nic specjalnego:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wyróżnienie. Czuję się zaszczycony.
OdpowiedzUsuńNatomiast wracając do sedna.
Ja o Someday myślę dokładnie to samo, co Ty.
Zaskakuje mnie natomiast cena, bo grupą docelową są nastolatki, czyli osoby bez wielkiego budżetu. Perfumy Biebera są pozycjonowane w grupie celebryckiej wyższej - z Lady Gagą czy Rihanną (choć zapachowo im nie dorównują), a powinny być gdzieś między Britney Spears a Celine Dion.
Z drugiej strony, czego się nie robi dla idola. :) :) :)
Oj tam od razu wyróżniony ;)
UsuńCo do ceny to myślę, to myślę, że wynika wyłącznie z aktualnie panującego bieberszału. Jedno trzeba mu przyznać, za to kasę zapach trwały jak cholera ;)
Ładny flakon.
OdpowiedzUsuńJustin'a Bieber'a? Marc'a Jacobs'a? Serio???:D Przecież te apostrofy na pierwszy rzut oka wyglądają idiotycznie, poza tym skopiowałaś poprawnie odmienione nazwisko z notki od producenta i nie zauważyłaś, że coś jest nie tak? Zasada jest prosta: jeśli w danym wyrazie wymawiasz ostatnią spółgłoskę, to wtedy w odmianie NIE stawiasz apostrofu! Wiem, że teraz apostrofy wciskane są wszędzie, ale to dość kompromitujący błąd. "Justina Biebera", "Marca Jacobsa" - tak jest poprawnie. Polecam do poczytania: http://netgeeks.pl/index.php/2011/12/apostrofy-w-zlych-miejscach/
OdpowiedzUsuńmnie niestety nie kusi :)
OdpowiedzUsuńchyba to nie ten wiek, jak napisałaś :)
Ja jestem za stara na ten zapach i na gadzety od Justina, bleeeeh ;/
OdpowiedzUsuńakurat dzisiaj będąc w Douglasie z ciekawości wąchałam ten zapach i jak dla mnie jest on mega przesłodzony
OdpowiedzUsuńMłodzież pewnie szaleje ... :)
OdpowiedzUsuńJa mam wszystkie 3 zapachy od Justina, uwielbiam je, nie tylko ze względu na to, że jestem fanką Justina :).
OdpowiedzUsuńProducenci czasem dodają takie opisy do perfum, że bawią mnie bardziej, niż żarty ;)
OdpowiedzUsuńZapachu nie znam, ale w tej cenie chyba wolałabym znaleźć coś innego, coś bardziej kobiecego :)
Pozdrawiam!
własnie ostatnio "psiknęłam się" nimi i faktycznie są bardzo trwałe, ale muszę powiedzieć, że nie tylko flakonik mi się z czymś kojarzy. sam zapach przypomina mi trochę perfumy od avril, bardzo podobny zapach ;)
OdpowiedzUsuń