MENU

3.7.15

PODSUMOWANIE NOWOROCZNYCH POSTANOWIEŃ (PO PÓŁ ROKU)

Na samym początku roku zamieściłam na blogu wpis o poczynionych przeze mnie postanowieniach na 2015 rok. Między nami mówiąc, nigdy nie wierzyłam w te wszystkie wypisywane na blogach mrzonki, bo prawda jest taka, że w ogólnym rozrachunku nie udaje się nikomu zrealizować chociażby połowy tego, co sobie zaplanował. No, ale nie byłabym sobą, gdybym sama na własnej skórze nie spróbowała i tym samym dzisiaj wbijam z podsumowaniem realizacji postanowień po bitych 6 miesiącach. Będzie samo-opierdol?


POSTANOWIENIE 1 - Przynajmniej raz w miesiącu odwiedzę muzeum, teatr lub galerię (nie mylić z handlową), celem ukulturnienia się, ponieważ brakuje mi tego straszliwie.
To było jedno z moich najważniejszych postanowień. Nie było szczególnie trudne do zrealizowania, a na samą myśl o kolejnych wystawach tuptałam z niecierpliwością. Może niekoniecznie wyszło mi to "raz w miesiącu", ale przez pół roku widziałam całkiem sporo. Jestem z siebie zadowolona i czuję się dostatecznie (nie mylić z wystarczająco) ukulturalniona.

POSTANOWIENIE 2 - Ograniczę oglądanie seriali i filmów przed snem, na rzecz czytania książek.
Tak! Czytam zdecydowanie więcej, a oglądam zdecydowanie mniej. Myślę, że osiągnęłam nawet idealną równowagę, czyli jedna książka i jeden film tygodniowo. Seriale również mocno ograniczyłam do tych, w moim odczuciu, naprawdę wartych uwagi.

POSTANOWIENIE 3 - Pojadę na upragniony urlop choćby przysłowiowe skały srały. Moje ostatnie wakacje miały miejsce w maju 2012, więc doskwiera mi brak klimatu plaży, basenu i drinków z parasolką.
Wszystko idzie, tfu tfu, zgodnie z planem. Pierwszy pięciodniowy urlop w Szwajcarii już za jakieś... 120 godzin. Kolejny co prawda dopiero na przełomie sierpnia i września, za to aż dwutygodniowy. Kolejny punkt z listy na plus!

POSTANOWIENIE 4 - Na wiosnę kupię rower i będę pomykać do pracy piękną damką z wiklinowym koszykiem.
Nie. Totalny niewypał. Mamy lato, a ja póki co... wybrałam model. A i tak nie jestem pewna. Dno.

POSTANOWIENIE 5 - Zacznę kontrolować swoje wydatki. Założę zeszyt i będę spisywać wszystko na co wydaję chociażby złotówkę. Na koniec miesiąca podsumowanie i wnioski. Tudzież samoopierdol.
Faktycznie kontrolowanie miesięcznego budżetu idzie mi zdecydowanie lepiej, ale zeszytu nie byłam w stanie ogarnąć. Nie byłam w stanie wygospodarować codziennie tych kilku minut na spisanie wydatków w całego dnia, a tygodniowe rozliczenie to już w ogóle jakieś nieporozumienie. Punkt zaliczony fifty-fifty.

POSTANOWIENIE 6 - Wyjeżdżę ostatnie godziny na L-ce i zdam wreszcie to pieprzone prawo jazdy.
Rok się jeszcze nie skończył, prawda? Mam czas.

POSTANOWIENIE 7 - Zapiszę się na lekcje hiszpańskiego i będę przykładnym uczniem. Chcę w ciągu 2 lat opanować język na poziomie komunikatywnym.
Absolutnie nic się w temacie nie podziało. Natomiast w kwestii samorealizacji skutecznie(!) szkolę cały czas angielski i już oficjalnie wracam w październiku na studia.

POSTANOWIENIE 8 - Zadbam o moje życie towarzyskie, wyjdę do ludzi i przestanę zamulać w domu. Odezwę się do starych przyjaciół, będę się dawała wyciągać na spotkania i sama będę spotkania proponować.
Chyba wyszłam do ludzi aż za bardzo... Teraz znów czuję, że powinnam bardziej skupić się na sobie i swoich potrzebach. Nie odnalazłam jeszcze złotego środka w tym postanowieniu, ale zdecydowanie bardziej na plus niż na minus.

POSTANOWIENIE 9 - Zredukuję ilość wypitej dziennie kawy z 5 kubków na 2.
Absolutnie się udało i to praktycznie z dnia na dzień. Mało tego, najczęściej teraz wypijam już tylko jedną kawę dziennie, co ewidentnie odbija się na moich coraz lepszych wynikach morfologicznych. Nic tylko się cieszyć.

POSTANOWIENIE 10 - Będę się więcej uśmiechać oraz doszukiwać się pozytywów w każdej najdrobniejszej rzeczy. To najpewniejszy klucz do szczęścia.
Powiem Wam, że punkt ciężki w realizacji, ponieważ wymaga nauczenia się nowego sposobu patrzenia na świat i na swoje problemy. Wydaje mi się, że jestem na dobrej drodze, ponieważ coraz częściej potrafię sobie przetłumaczyć, że robię z igły widły. Jest nieźle.


I co, da się? Da się. Jestem z siebie zadowolona. A jak tam Wasze postanowienia?

Podobne Posty:

Copyright © vexgirl