Aktualnie w swojej szminkowej kolekcji, która liczy około trzydzieści egzemplarzy, pomadek firmy MAC mam jedynie cztery sztuki. Ta niewielka ilość wynika z tego, że ze szminkami tej marki zaprzyjaźniłam się dopiero około rok temu. I od tego momentu sukcesywnie swoją kolekcję będę powiększać. Dlaczego? Dlatego, że już zdążyłam zauważyć, iż są to jedne z najlepszych pomadek dostępnych na polskim rynku.
Jeszcze dwa lata temu nie wyobrażałam sobie siebie z jakkolwiek podkreślonymi ustami. Głównie wynika to z tego, że na górnej wardze mam sporą bliznę pooperacyjną, więc wiadomo, że za wszelką cenę starałam się to ukryć. Wydawało mi się, że każdy kolor na ustach tylko potęguje efekt niesymetrycznych ust. Z wiekiem nauczyłam się co to korektor i konturówka, jak je obsługiwać i okazało się, że efekty mogą być zdumiewające. Tym samym zaczęłam sięgać po coraz to odważniejsze kolory. Aktualnie lubię na ustach zarówno delikatne róże, jak i mocne odcienie śliwkowe. Sięgam również i po czerwienie.
Szminki MAC są produktem kultowym i flagowym zarazem, czyli w skrócie po prostu najlepiej sprzedającym się kosmetykiem tej marki.
Ta szminka to kolor plus konsystencja. Wyróżnia się na wybiegach modowych. Migocze na ulicach. Sprawiła, że firma M.A.C stała się sławna. Występuje w w dziewięciu rodzajach wykończenia: Amplified, Amplified Creme, Cremesheen, Frost, Glaze, Lustre, Matte, Retro Matte i Satin.
Dzisiaj chciałam Wam pokazać moją ulubioną, czyli odcień Please me o wykończeniu Matte. Producent określa ją jako "przytłumiony, różany róż" z czym absolutnie się zgadzam. Kolor jest odrobinę ciemniejszy niż naturalny odcień moich ust, dzięki czemu świetnie nadaje się zarówno do delikatnych dziennych makijaży, jak również wieczorowych typu smoky eye.
Szminka ma rewelacyjną kremową konsystencję, która oczywiście przekłada się na sposób aplikacji. Nakłada się ją przyjemnie, wystarczą dwa pociągnięcia i usta mają odpowiedni kolor bez prześwitów. W podbramkowych sytuacjach można ją nałożyć bez lusterka za pomocą opuszka palca. Minusem jest to, że niestety podkreśla suche skórki, ale jak wiadomo jest to domena matowego wykończenia. Nie ma co wpadać w panikę, wystarczy przed wyjściem z domu zrobić delikatny peeling ust. Do tego celu polecam Lip Exfoliator, o którym pisałam przy okazji posta o pielęgnacji ust.
W zależności od wykończenia trwałość szminek MAC waha się od 2 do 6 godzin. W przypadku Please me trwałość oceniam na około 3h przy założeniu, że normalnie jemy i jakoś szczególnie nie uważamy. Wynik myślę, że całkiem przyzwoity.
Nie zauważyłam również żadnego migrowania szminki w ciągu dnia, a akurat do niej konturówki praktycznie nigdy nie stosuję. Ściera się równomiernie i jest po prostu bezproblematyczna. A ja bardzo lubię bezproblematyczne kosmetyki.
Na koniec przejdźmy do najcięższej i najbardziej kontrowersyjnej kwestii, czyli do ceny. Za pełnowymiarowe opakowanie, zawierające 3g kosmetyku musimy zapłacić aż 86 zł. No kurde, mało to na pewno nie jest, ale moim zdaniem warto. Poza tym, po uzbieraniu 6 zużytych opakowań kolejną szminkę zgarniamy za free.
Podsumowując osobiście jestem jak najbardziej na tak i polecam, ale tylko pod warunkiem, że nie żal Wam wydać na szminkę 86 zł. Uważam, że warto, ponieważ w zamian otrzymujemy śliczny kolor, świetną konsystencję, przyjemny zapach, niezłą trwałość i fajne opakowanie. Ja na pewno w przyszłości skuszę się na kolejne kolorki.
Jak na razie mam tylko Pretty Please i uwielbiam ten odcień :). Generalnie szminka urzekła mnie właściwościami pielęgnacyjnymi oraz słodkim zapachem.
OdpowiedzUsuńW Please me właściwości pielęgnacyjnych nie zauważyłam, natomiast zapach owszem, fajny.
UsuńŚliczny kolor, idealny dla mnie :)
OdpowiedzUsuńZerkalam na Please Me i Angel ale ostatecznie wybrałam SNOB. jeszcze mam ochotę na kilka, szczególnie na FAUX
OdpowiedzUsuńNa Faux też się czaję, ale Snob za różowa dla mnie i wyglądam w niej jak Barbie :P
UsuńMoja przygoda z pomadkami dopiero się zaczyna, do tej pory jedynie błyszczyki wchodziły w grę. Na razie sięgam po pozycje zdecydowanie tańsze, ale nie ukrywam, że w salonie MAC serce zawsze bije szybciej, w kierunku nie tylko pomadek ;)
OdpowiedzUsuńJa KONIECZNIE muszę wypróbować jeszcze jakiś błyszczyk MAC, bo póki co nie było mi dane...
UsuńJest na mojej liście:)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, ale matowe wykończenie chyba nie dla mnie....
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda ;)
OdpowiedzUsuńChyba dawno mnie u Ciebie nie było :( Widzę nowy szablon, który jest świetny ;)
Haha, dziękuję i cieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńKolor jest idealny, sama szukam czegoś takiego, hmm w sumie znalazłam :P
OdpowiedzUsuńHaha, cała przyjemność po mojej stronie :)
UsuńHah. Ja ostatnio pisząc o swojej szmince Mac nazwałam ją przeciętną, za to Ty jak widzę je uwielbiasz. :D Szkoda, że u mnie się tak dobrze nie sprawdziły, bo przez to żałuje trochę wydanych pieniędzy. :(
OdpowiedzUsuńHehe, ja mam tak z Golden Rose. Wszędzie zachwyty, a dla mnie jest po prostu kiepska...
UsuńOna jest fantastyczna! Jeśli kupię kiedyś szminkę mac to ta będzie pierwsza :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam się przyczynić do wyboru :D
UsuńUwielbiam kosmetyki z Maca jedyny minus to właśnie kwota :)
OdpowiedzUsuńa-milordka.blogspot.com
W porównaniu ze szminkami Dior, czy Estee Lauder wypadają całkiem nieźle, a jakość porównywalna.
UsuńSzminek używam raczej sporadycznie, mam chyba raptem ze 3 w swojej kosmetyczce, ale podoba mi się ten odcień. A najbardziej (co ma w sumie najmniejsze znaczenie) podoba mi się design opakowań MAC, po prostu cudne są :)
OdpowiedzUsuńOsobiście wolę opakowania szminek wysoko-półkowych, zwłaszcza Guerlain. Są cudowne!
Usuńpomadki Mac sa moimi absolutnymi ulubiencami !
OdpowiedzUsuńmam ich ladnych kilka sztuk a Please Me rowniez mam zamiar kupic :)
Ja poszukam jeszcze coś odrobinkę bardziej fioletowego i chyba będę szminkowo spełniona. Przynajmniej na jakiś czas...
Usuń